Po chwili krępującej ciszy usłyszałam jakiś hałas dobiegający z góry. W mgnieniu oka przede mną pojawiły się sylwetki dwóch osób. Podejrzewałam, że są to rodzice Mateusza. Najprawdopodobniej miałam racje.
-Czy to jest ta twoja koleżanka, z którą miałeś się spotkać? - zapytała mama Mateusza.
-Właściwie to już nie jest moja koleżanka.
Popatrzyłam na niego zdziwiona, że tak szybko zamierza wyjawić swoim rodzicom kim w tym momencie dla niego jestem. Byłam pewna, że zanim ja to zrobię miną wieki.
-Co mamy przez to rozumieć?
-To moja dziewczyna.
-W takim razie gratuluję synu. Jestem matką Mateusza, a to jego ojciec. - teraz zwróciła się do mnie. - Jak ci na imię?
-Klaudia.
-Miło poznać. Zostawię was samych.
Zazdrościłam Mateuszowi, że jego rodzice tak łagodnie reagują na wiadomość o związku swojego syna. W moim domu nastąpiło by coś zupełnie przeciwnego.
Gdy zostaliśmy w pokoju sami ponownie zapadła cisza. Żadne z nas się nie odzywało. Jedynie patrzyliśmy sobie głęboko w oczy. Po chwili mój nowy chłopak podszedł bardzo blisko mnie, tak że nie byłam w stanie ruszyć się z miejsca. Owinął mi ręce wokół szyi, ja odruchowo zrobiłam to samo.
-Teraz też mnie odepchniesz?
-Nawet nie zamierzam. Chociaż szczerze mówiąc wolałam cię obejmować kiedy byliśmy w innej pozycji...
Mateusz zrobił zdziwioną minę. Najwyraźniej nie wiedział o czym mówię. Dlatego postanowiłam go uświadomić.
-Mam na myśli motor.
-Rozumiem, że chcesz się przejechać.
-Jeśli nie miałbyś nic przeciwko.
-Dla ciebie wszystko.
Pozwolił mi wyrwać się z objęcia, po czym złapał mnie za rękę. Przez cały czas mnie trzymał, nie chciał puścić nawet na moment. W takiej pozycji dotarliśmy do miejsca, w którym stał motocykl. Założyliśmy kaski. Mateusz już miał wsiadać, ale coś go powstrzymało.
-A może ty chcesz prowadzić? - zaproponował.
-Gdybym umiała to z chęcią, ale w tej sytuacji...
-No dajesz. Pomogę ci.
-To zły pomysł.
-Wcale nie.
-Chcesz umrzeć?
-Nie przesadzaj. Wiem, że chcesz.
-Chciałabym, ale to zbyt niebezpieczne.
-Skoro chcesz jeździć to musisz kiedyś spróbować. Pod moją opieką nic złego ci się nie stanie. Nie musisz pędzić, tak jak ja, na razie spokojnie.
-Mateusz, daj spokój i...
Nie dał mi dokończyć. Złapał mnie w talii, uniósł mnie do góry i posadził na motorze. Zaraz po tym sam szybko usiadł za mną. Nie spodziewałam się, że jest aż taki silny. Nie byłam znowu taka lekka. W dodatku był szybki. Podobało mi się to.
-Teraz nie masz wyjścia, musisz jechać.
-Równie dobrze mogę tu siedzieć dopóki mnie nie puścisz...
Nie posłuchał mnie. Zamiast tego wcisnął za mnie gaz. Teraz rzeczywiście nie miałam wyjścia i musiałam prowadzić motocykl. Byłam tym naprawdę przerażona.
Dopóki droga była prosta jakoś sobie radziłam. Nie jechałam za szybko, gdyż wiedziałam, że to mogło źle się skończyć.
Tak, wszystko było okej. Do czasu. Kiedy prosta droga się skończyła, musiałam skręcić w prawo, albo lewo. Właśnie wtedy straciłam kontrolę nad pojazdem. Wjechałam prosto w drzewo, które stało na przeciwko. Wiedziałam, że ja za kierownicą to zły pomysł...
CDN...
Mówiłam Ci już że świetnie piszesz ? :D
OdpowiedzUsuńPopracuj trochę nad wyglądem bloga xd
http://littlesmilefate.blogspot.com/
Podoba mi się ten rozdział i to bardzo. Mam nadzieję, że następny rozdział będzie jeszcze lepszy od tego. Ogólnie jestem po prostu w niebie :)
OdpowiedzUsuńJeśli znalazłabyś troszkę czasu, by skomentować mojego bloga to bardzo proszę, bo przecież sama wiesz jakie to jest ważne. Odwdzięczę się tym samym :)
http://modaprzemijastylpozostajex3.blogspot.com/
;O o kur*a obiecał ze nic się nie stanie w j go obecności a tu nagle ten wypadek ;o strasznie zdziwiło mnie to zakonczenie tego rozdziału , naprawde masz wyobraznie ;) i potrafisz swietnie pisac.
OdpowiedzUsuń